Debiutancka powieść Macieja Dęboróg-Bylczyńskiego jest - mówiąc najkrócej -
opowieścią o braku spełnienia. Przed naszymi oczami, niczym w kalejdoskopie,
przewijają się epizody z pospolitego, chciałoby się rzec, miałkiego życia głównego
bohatera, Mateusza. Miotając się w rozpaczliwym poszukiwaniu własnej tożsamości,
kontaktu z drugim człowiekiem oraz miłości (od rodzicielskiej po erotyczną), ukazuje
nam co chwila nową, zaskakującą twarz - syna, cynika, kochanka, błazna, pracownika
dużej firmy, samotnika, artysty etc. Wewnętrznie rozedrgany, neurotyczny poszukiwacz
metafizycznych natchnień i normalnych relacji z ludźmi, nałogowy palacz, udający
permanentne zatwardzenie trzydziestolatek skupia w sobie cechy współczesnego człowieka
bez właściwości. Nieznajdujący miejsca w świecie, bez celu i sensu przeżywający
swoją szarą egzystencję, bezładnie poszukuje w zakamarkach pamięci drogowskazów,
które pozwolą odnaleźć drogę do siebie samego i jednocześnie pomogą uporządkować
świat. Jednak wszystkie tropy okazują się zawodne - własne "ja", ludzie,
porządek społeczny, nawet język, który zamiast rozjaśniać, coraz bardziej gmatwa
opisywaną rzeczywistość. I właśnie język, rozpasany i chaotyczny (jak się
początkowo wydaje), a w rzeczywistości autoironiczny i samodemaskujący jest zaletą tej
powieści.
157 stron, A5, miękka oprawa